Do Puebli dostalismy sie zupelnym przypadkiem. Po zamieszaniu zwiazanym z Semana Santa i koniecznoscia platnch noclegow w Oaxaca obiecalismy sobie, ze szybko musimy wrocic do Couchsurfingu by nasz budzet nie zostal za bardzo nadwyrezony. Jak juz wspomnielismy w Oaxaca bylo bardzo ciezko o hosta, dlatego wpadlismy na pomysl odezwania sie do wloszki, ktora poznalismy w colectivo z Mazunte. Akcja byla dosc spontaniczna i zwariowana, i w kilka godzin znalezlismy sie w autobusie do Puebli, skad dalej mielismy udac sie do Choluli, gdzie ona mieszka. Bedac juz na rogatkach Puebli dostalismy sms-a, ze dziewczyna znalazla nam couchsurfera w Puebli i podala nam nr telefonu do niego. Dodajmy do tego to, iz nasz wspanialy, drugiej klasy autobus, wyrzucil nas po zmroku na stacji benzynowej przy autostradzie, niby w Puebli, a my mielismy tylko nr do jakiejs nieznanej osoby i tylko kilka peso na koncie telefonu. Na szczescie Gato - nasz nowy host odezwal sie do nas szybciutko, podal adres i wybralismy jedyna rozsadna opcje w takiej sytuacji - wzielismy taksowke i pojechalismy pod podany adres. Kosztowala nas 100 peso i pewnie przeplacilismy, ale w tamtym momencie po prostu cieszylismy sie, ze dotarlismy do naszego nowego domku i mamy dach nad glowa.
Sama Puebla okazala sie bardzo ladnym miastem z przesliczna kolonialna zabudowa w centrum miasta, do ktorego, jak sie okazalo, mamy na piechote tylko kilkanascie minut. Na uwage zasluguje w szczegolnosci przesliczna katedra i otaczajacy ja park Zocalo - glowny punkt miasta. Ogolnie po prostu wloczylismy sie po centrum miasta i podziwialismy przesliczne budynki, fontanny itd itp. U Gato moglismy zostac tylko 2 noce, z racji, ze byla to dosc nagla prosba o nocleg. Jednak mielismy zabookowany nocleg w Mexico City dopiero za 3 dni, wiec musielismy znalezc hosta na jeszce jedna noc w Puebli. Z poczatku bylismy tym troche wkurzeni, ze musimy sie gramolic z plecakami przez miasto na tylko jedna noc, ale okazalo sie to, jak zawsze, zajebiste, bo poznalismy Jeshu - naszego kolejnego, niesamowitego couchsurfera. Wprawdzie spedzilismy z nim tylko jedna pijacka noc i jeden dzien, ale bylo genialnie. Chlopak pokazal nam Pueble, ktorej bysmy nigdy nie zobaczyli. Dziala on bowiem w organizacji, ktorej zadaniem jest odmienienie poprzez sztuke najbardziej zaniedbanej dzielnicy Puebli. Czy im sie to udalo, mozecie sami ocenic na zdjeciach. Wedlug nas niesamowita inicjatywa, godna nasladowania w innych miastach. Jesli chodzi o same murale, malowane sa one na domach mieszkancow, za ich zgoda i po konsultacjach z nimi. Kazdy malunek odzwierciedla bowiem najwazniejsze uczucia kazdej z rodzin, a takze charakteryzuje indywidualny klimat kazdego z domow. Z tej przeslicznej dzielnicy udalismy sie do jeszcze jednego kosciola, do ktorego zaprowadzil nas Jeshu. Jest on o tyle inny od wszystkich, gdyz w srodku znajduje sie mumia miejscowego swietego, ktora mozna ogladac. Choc do niedawna mozna bylo ja dotknac, teraz znajduje sie za szyba. Stalo sie tak, gdy zarliwi meksykanie pourywali jej palce chcac miec relikwie na wlasnosc. Dodajmy, ze ciala nikt specjalnie nie mumifikowal. Stalo sie to ponoc w sposob naturalny, a swiety wyglada po prostu jak spiacy dziadek.
Z miasta, ktorego na poczatku nie mielismy w ogole odwiedzic wyjezdzalismy naprawde z ciezkim sercem. Ale takie juz zycie podroznika - lapiesz chwile i ruszasz dalej. Mamy jednak nadzieje, ze jeszcze kiedys spotkamy Jeshu, gdyz okazal sie na prawde niesamowitym czlowiekiem.
Sama Puebla okazala sie bardzo ladnym miastem z przesliczna kolonialna zabudowa w centrum miasta, do ktorego, jak sie okazalo, mamy na piechote tylko kilkanascie minut. Na uwage zasluguje w szczegolnosci przesliczna katedra i otaczajacy ja park Zocalo - glowny punkt miasta. Ogolnie po prostu wloczylismy sie po centrum miasta i podziwialismy przesliczne budynki, fontanny itd itp. U Gato moglismy zostac tylko 2 noce, z racji, ze byla to dosc nagla prosba o nocleg. Jednak mielismy zabookowany nocleg w Mexico City dopiero za 3 dni, wiec musielismy znalezc hosta na jeszce jedna noc w Puebli. Z poczatku bylismy tym troche wkurzeni, ze musimy sie gramolic z plecakami przez miasto na tylko jedna noc, ale okazalo sie to, jak zawsze, zajebiste, bo poznalismy Jeshu - naszego kolejnego, niesamowitego couchsurfera. Wprawdzie spedzilismy z nim tylko jedna pijacka noc i jeden dzien, ale bylo genialnie. Chlopak pokazal nam Pueble, ktorej bysmy nigdy nie zobaczyli. Dziala on bowiem w organizacji, ktorej zadaniem jest odmienienie poprzez sztuke najbardziej zaniedbanej dzielnicy Puebli. Czy im sie to udalo, mozecie sami ocenic na zdjeciach. Wedlug nas niesamowita inicjatywa, godna nasladowania w innych miastach. Jesli chodzi o same murale, malowane sa one na domach mieszkancow, za ich zgoda i po konsultacjach z nimi. Kazdy malunek odzwierciedla bowiem najwazniejsze uczucia kazdej z rodzin, a takze charakteryzuje indywidualny klimat kazdego z domow. Z tej przeslicznej dzielnicy udalismy sie do jeszcze jednego kosciola, do ktorego zaprowadzil nas Jeshu. Jest on o tyle inny od wszystkich, gdyz w srodku znajduje sie mumia miejscowego swietego, ktora mozna ogladac. Choc do niedawna mozna bylo ja dotknac, teraz znajduje sie za szyba. Stalo sie tak, gdy zarliwi meksykanie pourywali jej palce chcac miec relikwie na wlasnosc. Dodajmy, ze ciala nikt specjalnie nie mumifikowal. Stalo sie to ponoc w sposob naturalny, a swiety wyglada po prostu jak spiacy dziadek.
Z miasta, ktorego na poczatku nie mielismy w ogole odwiedzic wyjezdzalismy naprawde z ciezkim sercem. Ale takie juz zycie podroznika - lapiesz chwile i ruszasz dalej. Mamy jednak nadzieje, ze jeszcze kiedys spotkamy Jeshu, gdyz okazal sie na prawde niesamowitym czlowiekiem.
hej :) mieszkam w Puebli od kilku miesiecy, pracuje w dwoch fundacjach, ucze sie, ucze innych, wciaz jednak nie mam wielu meksykanskich znajomych. Dzieki Jeshu widzieliscie Pueble jakiej wciaz nie znam. Tez jestem na couchu i chcialabym moc go poznac i poprosic o podobna wycieczke :) moglibyscie dac mi do niego namiary?
OdpowiedzUsuń